Całe życie wychowywałam się ze zwierzętami i jakoś nie bardzo radzę sobie bez nich. W trakcie rodzinnych zjazdów często przypomina się historię o tym, jak do mojego łóżeczka wpadł wielki, czarny kocur. Podobno wskoczył przez okno i na oczach wszystkich domowników przebiegł przez kuchnię, wdrapał się po schodach i bez chwili wahania wpadł do pokoju, w którym spałam. Mówi się, że koty duszą niemowlaki, więc matka przestraszyła się nie na żarty. A on skulił się tylko i położył koło mnie.
Lubię tę historię, ma w swojej konstrukcji coś z tradycyjnego mitu. W mitologii, taka bohaterka uzyskałaby nadnaturalną moc albo zostałaby zaślubiona bogowi, który podkradł się do niej w postaci kota. Potem byłaby prędka kopulacja i sporo nieszczęść. Jednak to raczej nie był bóg- właściwie wiem to na pewno, ale korzystam z tej magicznej podszewki i mówię wszystkim, że to właśnie od tego momentu tak uwielbiam zwierzęta.
Wydaje mi się, że chowanie się w domu wypełnionym zwierzętami nauczyło mnie więcej, niż tylko odpowiedzialności. Posiadanie zwierząt uczy pokory wobec fizjologii i brutalnie udowadnia, że naprawdę niedaleko się posunęliśmy w ewolucji. Zwierzęta niekontrolowanie wymiotują, miewają biegunkę i trzeba umieć się z tym zmierzyć. Przede wszystkim jednak to kurewsko ciężka lekcja samokontroli. Kiedy pies Ci zjada ulubione majtki, niszczy kanapę, przegryza pasek od drogiego zegarka a kot wcina słuchawki i robi kupę na łóżko- nie możesz go za to obwiniać, nie wolno się zamachnąć pięścią i obwiniać go za wszystko, co robi. Idziesz w kochanie jak w noc i jedyne, co pozostaje, to wybaczać. Chciałabym umieć traktować ludzi tak dobrze, jak traktuję zwierzęta.
Piszę o tym, bo mam w końcu kota. Mieszkam już sama i po raz pierwszy to ja jestem w pełni odpowiedzialna za zwierzę. To nie Mama finansuje weterynarza i karmę, tylko ja (a właściwie my we trójkę). To straszny banał i straszna naiwność, tak się tym przejmować, ale dla mnie to dużo znaczy. Bardzo chciałam mieć kota. Prawdopodobnie dlatego, że chciałam mieć kogoś, komu mogłabym odruchowo wybaczać.
3 komentarze:
piękny kot.
jezu, wzruszona jestem. czy ja się nie za często wzruszam na Twoim blogu?
gdybyśmy my, szarzy obywatele życia byli w stanie rozdawać blogom nagrody Nobla, to Twój ode mnie dostałby pokojową. Kocham ten stan, jak czytam coś od Ciebie.
hej, dzięki, choć ostatnio przestaję wierzyć w to, że umiem pisać, to chłonę komplementy jak gąbka.
Prześlij komentarz