31 sie 2012

Ludzie telewizji rozmawiają o miłości

Praca rzuciła nas wszystkich w górski krajobraz. Jest cicho i ciemno, tylko neony hotelu mrugają: to turystyczne powieki krańcowej Polski. Godzinę temu skończyły się zdjęcia, a to oznacza fajrant.
Pijemy piwa z puszek, dzielimy się nieśmiesznymi anegdotami.
Zacietrzewiamy się, opowiadamy sprośne dowcipy.
Obrażamy się i szybko wybaczamy, to znana gra towarzyska dla nieznajomych.

Najbardziej oczywiście interesują nas skrócone historie podrywów, branżowe plotki- wszystko to, co nie ma znaczenia i łatwo się mieści w krótkie zdania pomiędzy kolejnymi łykami. Jesteśmy młodzi i pleciemy głupoty póki mamy jeszcze do tego prawo. Tylko pan Władek siedzi na ławce obok. Słucha i czeka na zielone światło, by włączyć się do ruchu ust.
Bojówki, biały wąs, długie szare włosy spięte w kucyk i okulary w cienkich oprawkach. Oto hipis z pierwszego rozdania, rocznik 50', a gdy przyznaje się do wieku, to nigdy nie wiadomo, czy bardziej dumny czy zawstydzony. Swobodnie rzuca datami. Od 1971- na swoim, od 1969- z żoną, 1987-1989- praca w szkole. Przeszłość ma uporządkowaną i skatalogowaną. To on w 2010 zorganizował głośne street party na Racławickiej ("dżonciki tego śmego"). Pan Wojtek lubi bluesa, klimatyczne puby, motory, jeździć po Polsce, można by tak długo bo z wiekiem człowiek obrasta w sympatie.
Przede wszystkim jednak, Pana Władka opisuje miłość, o czym przekonał nas chwilę po pierwszym gryzie kanapki z konserwą luksusową. Mówi:

-Z kobitą moją, to znaczy żoną, jestem już 40 lat. 40 lat to szmat czasu, a myśmy do tego musieli sobie tę miłość wywalczyć. Nikt nie chciał, żebym był, kim jestem, a drogę do tego utorowałem sobie nie pięściami, tylko samozaparciem. A w tym wszystkim szła ze mną ona. Jesteście młodzi i wszystko lubicie wyrzucać, ipody macie coraz to bardziej cienkie i malutkie. A ja jestem z pokolenia, kiedy w parze butów chodziło się sześć lat i tylko się do szewca niosło gdy zdarte zelówki. A moja żona- o, ona to umie mnie zedrzeć tak, że aż człowieka nie przypominam. A mimo to wciąż się ugadujemy, rozważamy. Czasem to bardzo ciężka tyrka, bo ja wiem swoje, a ona w głowie coś sobie zupełnie inaczej ułoży, ale wtedy jest rozmowa, kawa, czasem któremu łza poleci, ale na koniec jest zwykle uśmiech. Ja wiem, że warto pierdołami się nie przejmować, bo co ja bym zrobił, gdyby odeszła. To moja pierwsza miłość, w liceum miała najpiękniejsze warkocze i nieregulaminową spódniczkę, buntownicza była naprawdę. Raz zafarbowała sobie włosy atramentem, deszcz spadł, tusz spłynął, no i koszulkę miała już na zawsze błękitną. Ja już wtedy wiedziałem, że mi ta dziewczyny dzieci urodzi, chociaż przyznaję, że trzech chłopaków to aż nadto. Ale jak pięknie ona się nimi zajmowała! Bardzo chciałbym umieć tak pielęgnować i dbać o dziaciaki jak ona. Ja nie umiem tak im ładnie mówić, pocieszyć kiedy źle na studiach idzie. Ja mogę tylko za przeproszeniem zapierdalać, bo starszym chłopakom pomogłem i naukę opłaciłem, teraz tylko to dziecko miłości zostało do wypuszczenia w świat. Kamil ma 21 lat i mi wstyd trochę, że ojca ma takiego siwego, takiego starszego pana. Ale tak jest ukochany przez nas- wiadomo, po czterdziestce kocha się mocniej, zobaczycie.
NO. Trzeba do łóżek, jutro od szóstej znowu robota i tak do śmierci chyba.
Kierownik plan, inspicjent, redaktorki, dyżurni planu. W milczeniu rozeszliśmy się do swoich pokoi. Wcześniej tylko nastawiliśmy budziki w naszych coraz cieńszych i mniejszych smartfonach.

Brak komentarzy: