6 gru 2012

dedykuję meteopatom

Wszyscy mi mówią, że są bez siły
Wszyscy mi mówią, że nie mogą spać

A przecież to o mnie też.
Mam piękny widok z okna, słońce oświetla Dolinkę Służewiecką z taką czułością, jakby była cudem natury, a nie pustym polem upstrzonym krzakami.
W spokoju napinam sobie prezentacje w powerpoincie, co w sumie nie jest szczytem kreatywności, ale daje sporą sporą przyjemność- to jak urządzanie domku dla lalek. Dobieram czcionki, perfekcyjnie układam obszary tekstowe, ustalam z pietyzmem przezroczystość tła, czuję się znowu jak mała dziewczynka.
Zjadłam już dzisiaj chyba z kilogram czekolady (korporacyjne mikołajki), a rano nawet napiłam się 40% bimbru (trochę mniej korporacyjne mikołajki).
Jest mi ciepło, mam lekki katarek i zdarty lakier na paznokciach, ale właściwie to mam się dobrze i żadnych powodów do narzekania. Jak jakieś kłopociki, to gdzieś w tle, właściwie niczym się nie martwię, nic mnie nie zajmuje. Mój chłopak jest dla mnie dobry, poodkurzał, posprzątał kocie rzygi, rozśmieszył smsem.
A mimo to, ja taka wiotka, wymęczona, najchętniej bym spała albo oglądała seriale, a najlepiej wszystko naraz. Książki mnie nie zadowalają, potrawy, które przygotowuję nie smakują i coraz bardziej czuję się jak bohaterka ckliwej bluesowej piosenki.
Wszystkie matki świata kiwają troskliwie głowami i mówią, że winna pogoda i zalecają noszenie cieplejszych butów. Ale och! Przestać pływać w tej gęstej formalinie, wyleźć z galarety i przeczytać coś mądrego, znaleźć siły na imprezę do rana i obejrzeć Kurosawę zamiast American Horror Story, zjeść coś bardziej wyrafinowanego od pizzy. Życie to zmuszanie się, ja tak czasem mówię, ale jak mogłabym się zmusić, kiedy nawet spacer na siusiu to wyzwanie? Jak to jest, że chciałabym, że wiecznie trwały momenty takie jak ten:


a nie mam siły znów do niego doprowdzić (napisać smsa, wskoczyć na rower, pojechać na Powiśle). Co za zimowy klincz!

Meteopaci, wy wszyscy uderzeni obuchem temperatury i mroku, wiecznie przeziębieni, wy wszyscy, co tylko wydłubujecie sobie śpiochy z oczu, mistrzowie nic mi się nie chce , zwolennicy prymitywnej rozrywki pod kocem- no, biję wam piątkę!

7 komentarzy:

beverly pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
beverly pisze...

made my day. piątkę odbijamy, bo doskonale wiemy o co chodzi ;)

Anonimowy pisze...

piatke przybijam! opisalas moj problem trwajacy od dluzszego czasu (za dlugiego). meczacy jest ten stan bardzo, nie chce mi sie zyc a przeciez lubie zycie .

Zocha

soie pisze...

Miałam Ci napisać jak skończę czytać bloga, a zostały mi może ze 3 posty i już się tego boję. Droga do pracy z Twoim tekstem to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jaka mnie ostatnio spotkała, naprawdę. Jak dla mnie Twoje pióro/klawiatura jest idealne i na maksa trzymam kciuki, żeby udało Ci się wydać coś na papierze. Cokolwiek, na pewno będzie cudne.
Aż mi głupio teraz napisać coś u siebie, bo takie słabe mi się wydaje ;)
Podziwiam talent, dystans i wrażliwość. Pisz, dużo.

Anonimowy pisze...

aaaa zajebiaszcza fotka

Palmy i kaktusy pisze...

Wiesz co Ci powiem? Wiem, że nie powinno się przeklinać, że to takie nieeleganckie, niemoralne, nieestetyczne, ale... ja pierodlę jesteś niesamowita! i chcę żebyś pisała więcej. I przyznam, że od dawna brakowało mi właśnie takich blogów. Bo sama uwielbiam pisać. Dodaję Cię do mojej listy!

Unknown pisze...

No kobitko, dawno się nie zaczytałam tak jak u Ciebie, no i wynika mi z tego że zostanę i zdecydowanie czekam na częstsze wpisy. Już tęsknię...Pozdrawiam Ciebie i Venilę, dzięki, której do Ciebie trafiłam.