7 wrz 2011

życie I

Trzy miesiące temu dostałam drugi dom. Na bielanach mam już własne klapki kubota, klon mojej kosmetyczki, maszynkę do golenia i szczoteczkę. Na nazwisko mam Nadzieja, sypiam w koszulce z nadrukiem "wiara", a w tym wszystkim generalnie chodzi o miłość, więc mam życie trochę jak z biblii. W tym czasie prowadziłam skromny tryb życia, raz dziennie jedno piwo marki Perła i dieta oparta o dary natury. Prawdopodobnie nigdy więcej w życiu nie zjem już cukinii. Szczególnie placków z cukinii, które jadłam codziennie przez dobre dwa tygodnie.
Gdy jestem zakochana, jestem w szczególny sposób leniwa, więc zupełnie nie miałam ochoty szukać nowej pracy. To stąd ta cukinia, stąd też nie miałam internetu przez miesiąc (zaległe faktury), stąd w końcu długi, które teraz metodycznie spłacam. Z bólem serca musiałam się zdecydować powrót do gastrobranży. Pracuję w modnym lokalu (najmodniejszym?) przy moście Poniatowskiego i mam w związku z tym dużo różnych intrygujących ploteczek o celebrytach oraz kilka spostrzeżeń natury antropologicznej, które na pewno w jakiś przyjemny sposób spożytkuję. Pracuję nocami, więc zdarza mi się spać do 16.00. Nie sprzyja to niczemu. Nie jestem wyspana, nie jestem specjalnie ładna w związku z powyższym, rzadko robię pranie i nie dbam tak, jak powinnam o najbliższych. Dzięki napiwkom mam jednak na chleb i karmę dla kota, więc nie narzekam. Bieda idealnie zsynchronizowała się z zakazem kupowania ciuchów i kosmetyków, jaki nałożyłam na siebie w maju. Myślę, że wiem wiele o survivalu w Warszawie i mam twarde dowody, że można być classy nawet wtedy, gdy w domu przez tydzień nie ma papieru toaletowego.
Oprócz tego myślę dużo o swoim życiu (gorzko) i o sobie (nic miłego). Słucham muzyki (raczej smutnej, często nudnej). Przez trzy miesiące zdążyłam się również zidentyfikować z kilkoma bohaterami kultury: Cartmanem z South Parku, Kelly z serialu Misfits, upośledzonym Bubbles'em z Trailer Park Boys oraz ze wszystkimi męskimi bohaterami Philipa Rotha. Dość bolesna konstatacja: blisko mi do 50-letnich, zgorzkniałych, perwersyjnych i rozerotyzowanych mężczyzn borykających się z porażkami.

9 komentarzy:

biedronka pisze...

Uwielbiam.
Miejski folklor.
Literacko przy wódce.
Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki od paru dobrych lat.
Jeszcze z photobloga.
!

Anonimowy pisze...

Mam wrażenie, że to wciąż lepiej, że jest ci blisko do 50-letnich, zgorzkniałych, perwersyjnych i rozerotyzowanych mężczyzn borykających się z porażkami niż gdyby miało ci być bliżej do takich samych kobiet ;)

(A czy most nie jest aby Poniatowskiego? Pewnie się czepiam, sorry, taki nawyk)

kurwix pisze...

tak, mój błąd, często czule mówię: przeszłam się po poniatowskim albo wysikałam się pod poniatowskim.trochę most mi się zlał z patronem. poprawiłam, dzięki!

Samo Zło pisze...

ah, zupełnie jakbym czytała swoje myśli. No i ten brak papieru od tygodnia.... ;/

Natalia pisze...

ach, ten brak papieru.

Anonimowy pisze...

ej nadzieja napisz cos no. teskno za slowem Twym.

zofia.

Anonimowy pisze...

:))))))))))))))))))))))
:))))))))))))))))))))))
:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
zajebisste, do kroćset

Anonimowy pisze...

Chyba jesteś w końcu szczęśliwa. Z jednej strony to bardzo dobrze, z drugiej- jest mi naprawdę przykro.

0 pisze...

Eee, mje tam się podoba ten Twój nos.