Tańczę z wątłym Wietnamczykiem o mimice z azjatyckich kreskówek. Nam bardzo lubi tańczyć i choć przewyższam go o głowę, pilnie wciela się w rolę partnera. Nigdy nie umiałam dać się poprowadzić w tańcu, zawsze lubiłam mieć kontrolę nad kolejnym piruetem, ale tym razem bardzo się staram. Pokornie pozwalam się obrócić i wygiąć nisko nad parkietem. Mam w ustach smak rozpaczy i pośpiesznie wypitej w kiblu wódki. Spod moich cienkich rajstop wychyla biała skóra i zupełnie nie wiem, kiedy poszło mi oczko.
Mężczyzna stojący pod ścianą pilnie mnie obserwuje. Podstarzały metalowiec, z grzywką postawioną na pianę od piwa, stoi jak posąg. Prezentuje swoje kiepskie tatuaże i wciąż gładzi się po dżinsowej kamizelce. Z reguły wpadam w oko odtrąconym zboczeńcom, w jego spojrzeniach nie ma jednak ani kropli lubieżności. Jest za to bezbrzeżna melancholia. Domyślam się, że kogoś mu przypominam. Może jego była żona też nie umiała tańczyć? Może stracił kiedyś dziewictwo z dziewczyną z kreskami na oczach podobnymi do moich? Wygląda jak ktoś, kto dużo stracił i jak ktoś, komu niewiele zostało. Trochę mnie wzrusza. Mi zostały pijaniutkie dziewczyny pożerające w kącie przypadkowe kanapeczki z rybą. Oprócz nich mam jedynie kilka pogiętych papierosów w torebce.
Jestem nieco szczęśliwa, chociaż przepełnia mnie mnóstwo ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony czuję się wolna, nawet pełna nadziei, chociaż bardzo nie lubię tego słowa. Z drugiej strony wciąż mam ściśnięte gardło i świadomość, że w tydzień postarzałam się o kilka lat. Nie mogę wybrać, ale czuję, że powinnam dać się poprowadzić i w tym tańcu. Płyta się skończyła, Sława Przybylska skończyła recital, a niewprawny DJ o imidżu Artura Gadowskiego przywołuje mnie ręką. Patrzy na moją krótką spódnicę i zupełnie nie wiem czemu, mówi mi:
-- Puść frajera luzem, masz zbyt piękne nogi na stanie w miejscu.
1 komentarz:
miał absolutną rację. masz zbyt piękne nogi.
Prześlij komentarz