3 lut 2013

jebać lenistwo


Nienawidzę słowa "prokrastynacja" i tego, jak szybką robi karierę w internecie. Trwa sesja, więc połowa studentów z listy moich znajomych wrzuca na swoje społecznościowe ściany różne zabawne obrazki powiązane z tą chorobą. Dla mnie to rzeczywisty rak mojego pokolenia, gorszy niż otyłość, depresja i brak poczucia humoru razem wzięte. Wszyscy jesteśmy leniwi- ze mną włącznie, a walka z tym jest coraz trudniejsza, wielu przegrywa walkowerem- o czym świadczą te wszystkie fanpage typu "Jestem zarobiony na fejsie" i obracanie tej cechy charakteru w zabawną przywarę. Lenistwo nie jest spoko- i pisze to osoba, które całe życie słyszy, że jest nierobem.

To zawsze lenistwo, a właściwie nieumiejętność panowania nad nim, wprowadzało moje życie na niebezpieczne (chujowe) tory. Każde "nie chce mi się" szykowało kłopoty. Zaniedbanie, opóźnianie, robienie na ostatnią chwilę- jestem w tym dobra i nie ma w tym niczego rozkosznego. Z wiekiem nauczyłam się  kontrolować swoją pracowitość w niektórych dziedzinach życia. Innymi słowy: nie opierdalam się w pracy i w ćwiczeniach (to od niedawna), a gdy sprzątam, to dokładniej niż Rozenek.  Poza tym wszystko leży i jeśli miałabym siebie za coś nienawidzić- to właściwie za to. Gdy wybieram sposób, w jaki spędzę wolny czas, z reguły wygrywają najłatwiejsze opcje. Przeglądam całymi dniami ciuszki (jedyny plus: duże oszczędności), zabawne obrazki, czytam króciutkie artykuły (czasem naiwne o polityce międzynarodowej, czasem o kolejnych urodzinach najstarszego terriera na ziemi), fejsbukuję i oglądam blogi. 

A przecież z internetu można korzystać też nieco mądrzej- wiem, bo i to robię, ale w zdecydowanie mniejszej skali niż pitupitu wymienione powyżej. Internet to piekło- świat, w którym zdjęcia kotków (uwielbiam zdjęcia kotków) są ważniejsze od newsów. Ja to wiem, bo załapałam się na odrobinę analogowego życia (niedużo, pierwszy modem pojawił się w domu gdy miałam może 11 lat i okazał się lekiem na nieśmiałość, tyle czatowych romansików. Geek 4ever hihi), ale dojrzewa pokolenie ziomków, które nawet nie czai, że Internet powstał w nieco innym celu niż przeglądanie słodkich kotków i ładnych wytatuowanych dupeczek. Piszę głównie o necie, bo to najgorszy z rozpraszaczy (ramię w ramię z telewizorem).  Bardzo szanuję ludzi, którzy korzystają z sieci efektywnie i głównie rozwijają swoje zajawki, tak jak w ogóle szanuję ludzi, którzy rzadko idą na łatwiznę. Chociaż wciąż uważam, że na kaca lepsi są "Przyjaciele" i pizza od włoskiego neorealizmu, to i tak biję piątkę ziomkom, którzy nie wymiotują i oglądają Antonioniego.

Ostatnio staram się walczyć z nawykiem łatwego życia. Motywuję się do oglądania dobrych filmów, ćwiczeń, codziennego czytania. Najtrudniej zacząć- powiadomienia na facebooku wyskakują tak często. Jednak gdy już zacznę, nigdy nie żałuję. Bo to mój cel- odzyskać ciągłość narracji w moim życiu. Moja głowa wyje o detoks od fragmentaryczności i braku spójności. To w dużym stopniu wina internetu, stabloidyzowanych informacji, coraz nudniejszych i powtarzalnych emanacji popkultury. Nie jest łatwo od tego uciec, tym bardziej, że to jedno z moich narzędzi pracy. Czasem muszę się trochę pooszukiwać: do czytania szykuję sobie kącik inteligenta, z fotelem, lampką i cieplusim kocykiem włącznie, a oglądając coś ambitniejszego od seriali i tak maluję paznokcie. Teraz dokładnie wiem, dlaczego najbardziej produktywnym okresem w moim życiu było liceum, gdy dostęp do internetu miałam ograniczony.
Teraz oprócz tego, że staję się fit (to od ćwiczeń),  zmiana we mnie jest dosyć duża- myślę inaczej. O innych rzeczach, bardziej kompleksowo i refleksyjnie. Informacje są dietą umysłu; skoro jesteś tym co jesz, to warto się nad tym zastanowić. Analogia jest jeszcze jedna: jak już rozpoczniesz zdrowe życie umysłowe, wchodzi ci to w nawyk. I czytanie Barthesa na kiblu staje się przyjemne. Naprawdę przyjemne. Znów umiem czytać bez drgawek teksty dłuższe niż strona.

Więc tak ziomki- lenistwo jest chujowe, szczególnie, gdy chcesz wciąż przekraczać swoje ramy. Łatwe życie jest dla łatwych ludzi.  "W życiu trzeba się zmuszać", taka mawia moja babcia, a to naprawdę mądra kobieta. Dlatego polecam nacisnąć krzyżyk w prawym górnym rogu.


Nie jestem dobra w udzielaniu rad (chociaż to jakiś bardzo intensywny blogusiowy trend)- za to przedstawiam skuteczny i podkradziony tutorial dla walczących z rozpraszaczami:







BTW Oto fantastyczna płyta. Nie jaram się jazzowymi aranżacjami popowych kawałków (cezik umrzyj), upakowanie w jeden jam tylu popularnych muzycznych motywów (james blake, tyler the creator, joy orbison) w takiej formie naprawdę mnie ścięło z nóg. 

18 komentarzy:

Iwona M. pisze...

O kurcze, wspaniały wpis, a ja mam dokładnie to samo. Chyba wykorzystam pomysł z tutorialu ;)

Anka Es pisze...

Tutorialu jeszcze nie obejrzałam coby nie odkładać na później i tak już odłożonej na ostatnią chwilę nauki ;)

Musiałam się odnieść do tego co napisałaś, czuję się tak, jakbyś czytała mi w myślach ale potrafiła ująć je o wiele zgrabniej. A przecież właśnie dzisiaj postanowiłam, że przestanę się lenić i zacznę prowadzić trudny żywot pracowitego człowieka!

Życzę Ci powodzenia i wytrwałości w realizacji celów :)

Anonimowy pisze...

Pierwszy raz tu do Ciebie trafiłam i obiecuję sobie, że nie ostatni.Świetny post i jakże prawdziwy, dodatkowo dotyczy chyba każdego.
A tutrioal inspirujacy ;P

Anonimowy pisze...

aaa pierwszy akapit to kompilacja wszystkich moich myśli z ostatniego miesiąca! mam pierwszą w życiu sesję, która mnie załamuje i chociaż nie wrzucam śmiesznych wpisów na fejsa, to oglądam żubry i pandy jak wszyscy...
"Nie chciało mi się, ale sobie kazałem" - Miron Białoszewski, jeden z moich ulubionych cytatów

Kocurek04 pisze...

na pwenym etapie zycia nie można sobie pozwolić na lenistwo...bedąc Tobą kozystałabym z niego póki możesz. Kiedyś załozysz rodzinę (bo śmiem przypuszczać, że jeszcze jej nie załozyłaś) a wtedy braknie Ci czasu na naprawde najprostsze czynności. Czasem ciężko jest pogodzic wiele czynności naraz, praca, dom, dzieciaki, a do tego bycie zoną,matką, córką, wnuczka, przyjaciółką, sąsiadką itp. mogłabym wymieniac w nieskonczoność. przychodzi taki moment że tego lenistwa pragniemy, chociazby tego próżnego przegladania stron internetowych, kotków czy piesków.każdy wiek i każdy etap w zyciu ma swoje przywileje, korzystaj z nich pełna parą.

bardzo spodobał mi sie twój blog, bede zaglądała częście. Pozdrawiam Kocurek

kurwix pisze...

och no tak, w ogóle posiadanie wolnego czasu to duży przywilej! Im więcej pracuję, a zdarza się bardzo często, że robię siedem dni w tygodniu, tym bardziej go doceniam. Dlatego nie chcę go marnotrawić, a wykorzystywać ile się da. Mogę oglądać kotki, ale co będę z tego pamiętać za parę lat? staram się włożyć możliwie dużo wysiłku w niewybieranie tych najłatwiejszych i najmniej rozwijających sposobów na tą właśnie próżność.

pozdrawiam,
ja, leniwiec :(

Klub Przewóz pisze...

nie wypowiem się na temat lenistwa, bo nie mam siły.Powiem tylko- wreszcie!

kantoriza pisze...

Chyba Barthesa:) nie czytaj go na kiblu!

Solange Innerlichkeit pisze...

Nie demonizuj internetu, tylko naucz się z niego korzystać sensownie - podreczniki,skrypty,eseje, beletrystyka,ambitne filmy za darmo z legalnych serwisow,podobnie muzyka- to mało? ciekawe blogi, ciekawe fanpejdze (chociazby dzis trafilam na dwa o ladnym przerabianiu zniszczonych mebli i wymianie uslug lub rzeczy bezgotowkowo) , inicjatywy spoleczne, info o imprezach i czesto mozliwosc wygrania wyjsciowek na nie - nadal malo?
net to nie demoty i jamniczek, no kurwa :)

kurwix pisze...

hihih, brawo za sprawne oko. A myślałam, że już nigdy nie najem się tak wstydu po tym, jak pomyliłam na blogusiu casanovę z don juanem :(

Jasne, że z internetu można korzystać rozsądnie i to mi się zdarza ;) ale chodzi o to, że przez lwią część czasu wybieram raczej łatwe rozwiązania. czas się tego oduczyć bo jeszcze zacznę wchodzić na wspomniane demotywatory :o

Anonimowy pisze...

Kobieto, ja cię uduszę! Wpadłam do ciebie poprzez twój komentarz u antywieszaka i przepadłam. Od 12 siedzę i zamiast dziecku smażyć pączki, zamiast usiąść mężowi na kolankach i udawać idealną żonę siedzę i czytam..
Będziesz lepsza niż Kominek, a przynajmniej tego ci życzę. W chwilach zwątpienia nad pisaniem bierz z niego inspiracje i dalej rób swoje.
Przypominasz mi kogoś kogo znałam dawno temu.. Była taka ruda, fajna koleżanka ale nie do przyjaźni z niuniami ubranymi w metkowe ciuchy i nie do podrywania przez tych najfajniejszych. Miała grono znajomych z rodzin patologicznych z którymi nikt nie chciał siedzieć w klasie i z którymi nikt nie chciał rozmawiać. Dzisiaj się zmieniła, sama przegląda katalogi mody, śledzi blogi szatniarskie, a do tego stara się być mamą różowej dziewczynki, grzeczną żoną i fajną koleżanką dla niuń w ciuchach od Diora..
Zapomniałam kim jestem ale właśnie zadziałaś na mnie jak zimny prysznic i dzisiejszy wieczór spędzę nad ustaleniem mojej tożsamości. Dzięki, że jesteś. Będę tu zaglądać.


M25

Anonimowy pisze...

Bardzo dobry wpis - dziękuję. Ja ostatnio z kolei mocno się zastanawiam nad nadmierną konsumpcją i staram się wciąż zadawać sobie pytanie "czy naprawdę tego potrzebuję?". I dobrze czasem nie potrzebować.

zagubiony omułek pisze...

M25 - oboszee, chyba nie jest trudno być lepszym niż kominek. chyba, że o sławę Ci chodziło :D

ja w ogóle nie powinnam mieć stałego dostępu do internetu bo wsiąkam na godziny. na pierdoły. oglądam blogaski ubranka kotki. jedyny plus jest taki, że mam mobilny, więc jak mi się wyczerpie i szkoda mi kasy to mam tylko nocny transfer. i wtedy jakby zaczynam żyć :P

Anonimowy pisze...

liczę na to, że doczekam książki w fajnej okładce, a w środku krótka forma

Laura Bellini blog pisze...

Chce się Ciebie czytać. Porywasz.

Małgosia pisze...

Ja też w zasadzie uważam, że można się lenić póki życie na to pozwala:) Ja też lubię się czasami nad sobą poznęcać i pogimnastykować intelektualnie, a nie pójść na łatwiznę oglądając kwejka lub jakiś serial z Zachodu.
Myślę, że to lenistwo dotyczy każdego, nie tylko pokolenia, którym ofiarowano komputer w wieku 10 lat, wystarczy tylko głowa na karku i odrobina inspiracji.

Natalia pisze...

weź ten tutorial to jakiś thriller.

Anonimowy pisze...

Przeczytałam i w głowie zaświtała mi myśl żeby faktycznie kliknąć ten cholerny x. Nie. Nie zrobiłam tego. Wywietrzyłam ten pomysł szybko z głowy, no bo jeszcze nie zerknęłam na tucholskiego, wróblewską i takie tam. Ale twój tekst okazał się magiczny. Teleportowało mnie do sztalugi gdzie namalowałam obraz. Teraz bez wyrzutów sumienia lenie się znowu. Dzień pełen przygód...
Sylwia