13 lip 2013

sado-maso


        Anoreksja, skąpstwo, nerwica natręctw i ułożone w równe stosiki koszulki; dla mnie to twarze jednej obsesji. Wszyscy chcemy kontrolować swoje życie, a im bardziej nam na tym zależy, tym boleśniej odczuwamy, gdy przesypuje się przez palce i daje się wchłonąć żarłocznemu czasowi. Tylko niektórzy umieją zawierzyć przypadkowi, traktują los jak ostatecznego reżysera i płyną zrelaksowani z nurtem. A reszta- właściwie zaskakująca większość- desperacko chwyta się rytuałów i zasad, a im bardziej boją się iść w noc, tym więcej ich sobie wynajdują. Ja nie umiem zasnąć w pokoju, w którym przedmioty nie są poukładane geometrycznie, a co roku, choć szkoła już dawno minęła, zakładam nowy zeszyt- obiecując sobie, że będę w nim pisać dbałym charakterem pisma o wszystkim, co ważne.
M. frustrują niezgaszone światła i rozrzutność (mieć mniej, mieć coraz mniej), a N. odmawia sobie- alkoholu, papierosów, słodyczy, konserwantów i tego, co nazywa z obrzydzeniem E-świństwem. Dobrym przykładem jest jeszcze druga M., co potrafi opowiadać godzinami o rozkładzie swoich podróży, z minutami przywołując godziny przesiadek i mierząc odległość destynacji w kilometrach tak dokładnie, że mógłbyś uwierzyć, że wyjeżdża już jutro, choć to dość odległa przyszłość. Planowanie, organizowanie, małe gesty powtarzane z niezrozumiałą zapalczywością czasem ułatwiają życie, choć chyba częściej nieznośnie je komplikują. Ale potrzebujemy tego wszyscy, bo jesteśmy żądni władzy absolutnej- to jest władzy nad samym sobą. Dieta, ćwiczenia, kurs hiszpańskiego w czasie, gdy mógłbyś poleżeć w łóżku, to decyzje, które podejmujemy dla siebie i przeciwko sobie. Małe, intymne sado-maso, sprzeciw przeciwko własnym żądzom i słabościom- podobno tylko tyle różni nas od zwierząt.

Piszę o tym, bo wielu uważa mnie za laskę, co wiecznie powtarza jakoś to będzie. Oczywiście, zawierzam przyszłości, choć gdzieś pod skórą zdaję sobie sprawę, że to raczej akt naiwności, niż plan na życie. Jednak upiornie nieszczęśliwa staję się w momentach, w których czuję, że tracę kontrolę nad sobą, bo umowne terytorium mojej władzy mnie przerasta. Mówiąc trochę prościej: gdy mam za dużo na głowie i w efekcie nie ogarniam niczego. Tak jest teraz. Mam wrażenie, że sama sobie jestem rewolucją skazaną na porażkę. Studia, robota, tysiące małych codziennych decyzji, nawet podlewanie kwiatów- natłok niepozałatwianych spraw sprawia, że czuję się, jakbym traciła kontakt z ziemią. Chciałabym gdzieś uciec i wrócić na happy end, ale wiem, że one się zdarzają tylko, gdy bohatersko przetrwasz przez fabułę. 

Może właśnie dlatego w takich momentach, najbardziej imponują mi ludzie, po których widać, że w dziedzinie samokontroli odnoszą same sukcesy. Dziewczęta z nienagannym makijażem i manikiurem, w czystych wyprasowanych ciuchach- ten typ, który ma zawsze porządek w skarpetkach i czyste kosmetyki w torebce- to aktualnie mój lifestyle model. Oczywiście, chciałabym oprócz tego być piekielnie inteligentna, czytać w tygodniu trzy książki, mieć czyste dizajnersko urządzone mieszkanie, uprawiać sport i jeść tylko takie rzeczy, że nie byłoby wstyd opublikować na instagramie. Zamiast tego, przytłaczają mnie obowiązki, praca w weekendy, rachunki, leki, kalorie, indeksy glikemiczne, pryszcze, brudna podłoga i mój konkubent, który ostatnio bardzo rozsądnie zarzucił mi, że ze sobą nie rozmawiamy. Jak mieć to wszystko? Jak mieć taką siłę odśrodkową? Czy da się mieć wszystko naraz, czy dałam się nabrać kobiecym gazetkom? Niech to kurwa.



9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

niech to kurwa mać!

Zofia

Anonimowy pisze...

nie daj się zwieść pozorom - te na pierwszy rzut oka idealnie zorganizowane laski w czterech ścianach, w życiu prywatnym, są z reguły strasznymi flejami, które nie panują nad wywoływanym przez siebie chaosem, przez co mnóstwo rzeczy ucieka im przez palce.

Natalia pisze...

tak przecztyałam w wysokich obcasach, że człowiek, żeby był z siebie zadowolony potrzebuje 1. poczucia celowości (swoich dzialań), 2. poczucia sprawczości (że ma kontrolę nad swoimi dzialaniami i ich efektami), 3. wartosciowość (to co robimy jest przynajmniej niesprzeczne, a najlepiej zgodne z naszym systemem wartości) oraz 4. budowanie samooceny, czyli czujemy się lepiej, robiąc coś niż tego nie robiąc. myślałam nawet o tym, że powinnaś przeczytać ten artykuł, bo wydał mi się mądry i to co przed chwilą wyłożyłam jest moim zdaniem bardzo sensowne, jeśli o tym pomyślisz.

rdza pisze...

Tak bardzo to znam. I zazdrości, że grzywki koleżanek z pracy zachowują nienaganny kształt przez osiem godzin a sąsiad częściej zmienia kotu kuwetę niż ja myję naczynia, nie pomniejsza nawet to, że w tym całym uporządkowaniu, to mi zazdrości się umiejętności udawania na granicy przekonania, że "jakoś to będzie".

Anonimowy pisze...

Ale kuweta śmierdzi a naczyna nie :)

Anonimowy pisze...

pisz coś Ty małpo! :)

Zocha

Anonimowy pisze...

Ola, napisz posta jakiegoś, no!

Neonish pisze...

Nikt nie ma wszystkiego. Te kobietki, o których mówisz,że są tak elegancko poukładane, też mają swoje koszmary tylko trzymają je wewnątrz siebie,a całe to zewnętrzne poukładanie jest formą kamuflażu. Ja na przykład nie znoszę ukazywać w prawdziwym życiu swoich słabości. Więc jestem BARDZO poukładana, porządna, punktualna i wszystko picuś cacuś. A jak próbuję porządkować swoje MYŚLI,to się okazuje, że jestem jedną wielką kupą gruzu. Wydaje mi się, że nie ma co zmieniać samego siebie, jeśli jest to twoje zupełne przeciwieństwo. Bo ci ci wtedy zostanie z poprzedniego wcielenia? No i głupią, ale dość prawdziwą radą może być to, że nie ma co nakładać na siebie więcej zobowiązań niż można policzyć na palcach jednej ręki. Krok po kroczku, miesiącami, latami...I jakoś idzie,

Anonimowy pisze...

Na prawdę świetny tekst. Muszę powiedzieć, że mam podobnie jak Ty jeśli chodzi o life stylowy model, ale za każdym razem kiedy wprowadzam go w życie to nie wypala. Być może za mało samozaparcia, braku systematyczności, ale jestem z tego dumna. Gdy pojawiają się problemy moi znajomi trzęsą gaciami, a ja odpalam papierosa i wzruszając ramionami mówię "Dziś jest zajebiście niebieskie niebo, widziałaś?"
Czekam na więcej tekstów :)